czwartek, 29 lipca 2010

Dzień czwarty .... error ... end

Zdrowie moje ostatnimi czasy obracało się w okolicach stanów niskich niestety. A tego dnia zaniepokoiło mnie tak dalece, że pomimo prowadzonych ciągle wędrówek po lekarzach, którzy nie chcieli mnie kierować na żadne badania, ani postawić nawet hipotetycznej diagnozy - postanowiłam się udać na ostry dyżur w celu zasięgnięcia kolejnej opinii. Przybywszy na miejsce odbyła spotkanie z naszym afrykańskim bratem płynnie władającym polszczyzną - który oznajmił mi, ze najprawdopodobniej to jakaś niedrożność, a na moje pytanie czy mam się udać do szpitala, na pogotowie ... - powiedział,ze nie ma takiej potrzeby, bo przecież nie umieram. Zacisnęłam więc zęby, łyknęłam zalecane pigułki, zrobiłam niewielkie kanapki i ruszyłam do kina.

Najpierw Wenecja Jana Jakuba Kolskiego - piękny, malowniczy, wzruszający film z wojną w tle. Ciekawe role kobiece - piękne aktorki. Bardzo sugestywny Młody Bohater. Zdjęcia do filmu zrobił Arthur Reinhart - prywatnie mąż Doroty Kędzierzawskiej i chyba stałam się jego fanką. Takie zdjęcia lubię. Takie jak w Wenecji, takie jak w "Jutro będzie lepiej", jak we "Wronach" i w Prowokatorze". Lubię jego estetykę. Jakoś chyba tak. :)
Potem dręczona jednak z lekka bólem i pojawiającą się temperaturą poszłam na seans "Paszczy wilka" i albo samopoczucie zaćmiło mi postrzeganie świata, albo nic nie kumałam z tego filmu tak po prostu, więc nie ocenię. Nie jestem nawet w stanie streścić fabuły.

Niestety reszta wieczoru została przekreślona przez nieokreślony jeszcze, acz ignorowany przez lekarzy, powód bólu. Pomimo porannych sugestii by dać sobie spokój, udałam się jednak na Oddział Ratunkowy pewnego lokalnego szpitala, gdzie po serii głupich pytań, gdzie ma pani historię choroby i dlaczego lekarz panią odesłał, po dwóch godzinach zdjęć i badań ... gdy już mieli mnie jak rasową symulantkę wypuścić ze skierowaniem do leczenia w specjalistycznej poradni - pojawił się jakiś chirurg niby na konsultację ostateczną, tak na odczepnego i co?? ... i zarządził przewiezienie pacjentki M. w trybie pilnym na stół operacyjny - oczywiście grzecznie pytając o moją zgodę. Czy mogłam odmówić? Miny arogantów i wątpiących były bezcenne.
W taki oto sposób, Era nowe Horyzonty... zamieniła się w horyzontalną pozycję z sms'ami z telefonu w sieci Era.
Cóż. Czułam, że coś popsuje mi zabawę, ale nie myślałam, że ja sama. Widać zobaczyłam co miałam zobaczyć. Za rok będzie lepiej. Zapewne.
Zazdroszczę wszystkim którzy mogą śledzić do końca filmy, ale jestem też wdzięczna owemu lekarzowi, którego później już nie spotkałam, że jakby nie patrzeć - uratował mi życie.

10 Międzynarodowy Festiwal Filmowy Era Nowe Horyzonty - uważam za zamknięty - przedterminowo, acz szczęśliwie.

Zaskakujący obrót sytuacji. Teraz tylko powoli dochodzić do siebie.
Lekko osłabiona, ale z nadzieją w głowie.

M.

5 komentarzy:

Ivt pisze...

Ściskam!
za rok bedzie lepiej!
zawsze!

KassWarz pisze...

rany Julek to sie tam kuruj i odpoczywaj i w ogóle...trzymam kciuki:) na spełnienie nadziei z głowy...

M. pisze...

wielkie dzięki!! :)przyda się...

byazi pisze...

to, co zobaczyłaś- to Twoje!
duużo zdrówka, bo mimo przeciwnośći losu, widać, że pogoda ducha dopisuje :)
do góry głowa!!

byazi pisze...

aaa- zapomniałam dopisać, iż WENECJĘ widziałam (-wiadomo,jak i gdzie...no cóż.)i również się nie zawiodłam.Metafizyka.