Wiem, wiem.... pogrążyłam się dokumentnie (Iv wybaczysz??), ale nastrój dziś sugerował, że należy wybrać dla odmiany kino niezbyt ambitne... No i w związku z tym i moją słabością do pewnego aktora, o którym była tu już w sposób zawoalowany mowa, padło na "Jak się pozbyć cellulitu?"
Aby obejrzeć ten film trzeba mieć:
A) wielką potrzebę odmóżdżenia
B) niewielkie oczekiwania
C) świetne towarzystwo
D) popcorn
A wtedy gwarantowane dobre efekty relaksujące.
Załapałyśmy z A. niezła głupawkę, kilka tekstów było bezcennych, zdarzały się zabawne momenty, były piękne ciała ...
No wszystko na miejscu, by się beztrosko bawić przy absurdalnie głupawej historii!
Najważniejszą jednak rzeczą, dla której opłacało się iść na film była przypadkowo podsłuchana informacja o tym, gdzie często przesiaduje Ów wyżej wspomniany aktor... Ta.... to się nazywa wychodzić szczęściu na przeciw.. Planuję, że od piątku mieszkam w Bezsenności i piję tam piwo! Inna sprawa, że jakoś dziwnie mnie do tego klubu ostatnio ciągnęło (jakiś miesiąc temu sprawdzałam stronę) - Czas się przekonać naocznie! Młody Człowiek jedzie na ferie.. a "gdy nie ma w domu dzieci to jesteśmy niegrzeczni ..." - że zacytuję klasyka!
A miałam się poświecić nauce! Pech! :)
M.
PS: Bardzo mi się w tym filmie podobała Dominika Kluźniak w wersji komediowej - bardzo!!
3 komentarze:
a ja sobie mimo wszystko odpuszczę i dziś idę zobaczyć Króla
ale żeby tak w kinie podglądać piękne ciała?
i jak Honia? dobrze co nie z tym królem? ;)
Prześlij komentarz