sobota, 5 lutego 2011

Lenię się dziś ... tak ciut

Zmęczył mnie ten tydzień...
Jakoś pędzi życie wkoło.. niemiłosiernie.
Szczególnie odczuwam to, gdy w weekend chodzę do szkoły... totalnie tracę poczucie czasu.
Dziś był taki dzień jak lubię ... zajęty!
W pracy dużo pracy, w miarę ciekawej (o dziwo!), miła atmosfera - jak to w piątki z niezawodna ekipą kolegów :) Minęło jak z bicza strzelił.
Jutro już nic nie muszę, no może poza wyjściem na urodziny Młodego Człowieka.
Już czekam na ten popołudniowy brak planu.
Dziś jednak trzeba było uporać się z jednym wyzwaniem.
Wczoraj na zamówienie Jubilata - produkowałam tort czekoladowy A dokładniej biszkopt (nienawidzę!) i kremy z czekolady i kremówki ... Skąd ja wzięłam do tego cierpliwość, no ale czego się nie robi dla Kochanego Syna!
Bardzo jestem ciekawa smaku tego tworu tortopodobnego, bo może się okazać koszmarną klapą.... ale poczekamy do jutra. Oby był chociaż jadalny :)
Dziś natomiast zajęłam się sklejaniem tego cuda.... i jego strona wizualną...
Bez planu ... ale wyszedł sympatycznie wesoły (obrazek oczywiście jest tendencyjny!)


Całkiem jestem z siebie zadowolona.
W nagrodę się lenię i słucham Melody Gardot ... i nie ma zamiaru pozmywać!





och.. If the stars were mine .... na szczęście miałabym komu je dać :)
dobrej nocy
M.

Brak komentarzy: