sobota, 5 lutego 2011

Urodzinowa sobota.

Przygotowania, przygotowania.. i już po urodzinach.
Udały się bardzo i udał się niezwykle Tort... Zdecydowanie wejdzie do repertuaru popisowych dań (szczególnie muszę spróbować wersji z alkoholem). Dzieciaki wcinały, dorośli również (nawet Panie na diecie!). Mniam!
A po urodzinach... trzeba zjeść jakiś obiad.
Młody człowiek niechętnie, ale jednak dał się namówić na wizytę w Sushi barze - Sakana. Tak! Cisza i spokój tego miejsca po rozwrzeszczanej Sali zabaw były zbawienne. Jedzenie jak zwykle - pierwsza klasa! Szczególnie tatar z tuńczyka i muszle Świętego Jakuba w tempurze... poezja!
Wiem, wiem - nowomoda, wielkomiejski snobizm...
Nie ważne! Raz na jakiś czas warto! Szczególnie tam.
A teraz.... a teraz Młody Człowiek jest bardzo zajęty składaniem wszystkich klocków jakie dostał w prezencie, słucha też Dzieci z Bullerbyn :) - tak samo świetnych jak Pippi ... Więc mogę robić nic!
Dokładnie tak, jak zaplanowałam :)
M.

5 komentarzy:

Marta pisze...

Torcik był pyszny Kochana:) Życzę równie miłej i leniwej niedzieli!!

Magda Kiełbowicz pisze...

Ale tam, Kochana, jaki snobizm? Sushi to już prawie jak schabowy ;-))

M. pisze...

fakt ... niedługo schabowy będzie snobizmem :)

Unknown pisze...

też lubię chodzić do Sakany. i też lubię tatara z tuńczyka :)

M. pisze...

aaaa ....
Jeszce dziś mam ślinotok ... te małże spróbuj! pychota!!