czwartek, 30 stycznia 2014

Jack Strong

Taki prapremierowy pokaz, to wyjątkowe przeżycie. Pełna sala, atmosfera oczekiwania, twórcy na sali - wszystko to tworzy niepowtarzalną aurę. Zanim wyszłam na ten ziąb żałowałam, że muszę się ruszać z domu. Siedząc na sali, wiedziałam, że lubię przełamywać w sobie chęć spędzania wieczorów na kanapie, szczególnie kiedy zamieniam ją na salę kinową.

Jack Strong, to dobre kino sensacyjne. Film nieźle trzyma w napięciu i dobrze oddaje realia tamtych lat, przynajmniej według mnie. Kilkakrotnie spoglądając na ekran widziałam przedmioty i sytuacje zapamiętane z dzieciństwa: naklejki na szafkach w kuchni babci, teczki, mundury. Stanął mi przed oczami dziadek, zwracający uwagę, że nie salutuje sie do pustej głowy. Tak było, przynajmniej tak pamiętam. Brakowało mi jednak w filmie większej ilości wiedzy historycznej, aby połączyć niektóre fakty. Chociaż to bardzo subiektywne odczucie, bo naprawdę jestem totalną ignorantką, a reżyser jednak zakłada, że widz jest choćby średnio zorientowany. Postanowiłam poczytać więcej o pułkowniku, tak aby oglądając film po raz kolejny mogła go łatwiej zrozumieć go właśnie na płaszczyźnie czysto historycznej.  Tak, z pewnością zobaczę go ponownie. 
Zabrakło mi jeszcze jednej rzeczy - albo ją przegapiłam. Liczyłam jednak na dyskusję po filmie, a nie jedynie te kilka słów wypowiadane przed filmem.
W pamieć zapadły mi dwie zabawne rzeczy: pościg po mieście, śnieżną zimą z udziałem Opla Recorda, milicyjnego Fiata 125 p i chyba innego tajniackiego fiata - pomimo całego dramatyzmu sytuacji  i to, że jak na Pasikowskiego film zawierał zaskakująco niewielką ilość przekleństw ;)
Film narobił mi smaku, na łyk historii - takich suchych faktów. Chętnie przeczytałabym dobrą biografię Płk. Kuklińskiego.

Rzadko zdarza mi się pamiętać jakąś konkretną sentencje wypowiadaną przez bohatera filmowego. Tym razem, w oderwaniu od treści, zapamiętałam zdanie Mai Ostaszewskiej, która gra żonę Płk. Kuklińskiego:
To że mnie nie kochasz jakoś przeżyję, ale tego, że mnie nie szanowałeś - nigdy nie zapomnę.
Wiele w nim prawdy.

Brak komentarzy: