piątek, 6 stycznia 2012

Ciasto bananowe.

Jak zwykle u mnie gdzieś na dnie szuflady w lodówce, zimują banany, które kupuję, z nadzieją, ze zje je Młody Człowiek, do czego zwykle nie dochodzi ... więc po osiągnięciu stanu skrajnie dojrzałego - (czarna skórka, jasny miąższ) lądują w cieście. Ciasto proste, robi się je widelcem, można dorzucić dowolne składniki, a nie zdarzyło mi się, żeby nie wyszło.
Przepis pierwotny:
4 bardzo dojrzałe banany (wtedy są najbardziej słodkie)- rozgnieść widelcem
50 g masła - roztopić i wystudzić
250 g mąki pszennej
220 g cukru
1 łyżeczka sody czyszczonej
1 jajko
wymieszać składniki widelcem, wylać do podłużnej blaszki i piec w temperaturze 160 stopni przez 50 minut. Warto sprawdzić patyczkiem. Ciasto pięknie pęka na górze i ma rumianą skórkę.
Dziś dodałam łyżkę śmietany, żeby uzyskać odpowiednią gęstość masy, gdyż miałam jedynie 3 banany.(Miałam też myśl by do masy zetrzeć marchewkę - ale to może następnym razem - śmietana do mnie bardziej przemówiła ;) ). Dorzuciłam do ciasta duże rodzynki, suszoną żurawinę i cukier z wanilią. Wierzch posypałam migdałami w słupkach. Często dodaję pokrojoną gorzką czekoladę, albo orzechy do środka. Pychota! Prościzna! I wygląd ma śliczny. Prawda?



Jak donieśli Sąsiedzi, w Australii jada się taki bananowy chlebek podgrzany w tosterze, posmarowany masłem na śniadanie i podobno jest bosski. Jeszce nie próbowałam, ale wszystko przede mną.

M.

Brak komentarzy: