poniedziałek, 2 stycznia 2012

80 milionów.

Lubię zaczynać rok w kinie. Tym razem też się udało. Noworocznie wybraliśmy się na 80 milionów.


Z wszystkich ciekawych propozycji, ten film wydał się najodpowiedniejszy - nie za szybki, pozytywny, ciekawy ze względu na prawdziwą historię ukrycia przez działaczy Solidarności 80 milionów ze składek członków - które miało miejsce tuż przed stanem wojennym. Na szczęście przeczucia okazały się prawdziwe. Wartka akcja, ciekawe wątki, świetny humor, fajne realistyczne dialogi, znajome miejsca i postaci, zero nudy, rewelacyjnie utrzymywane napięcie, dosadnie pokazane czasy, fajni aktorzy. Świetnie spędzone popołudnie! Naprawdę udana produkcja i polecam wszystkim, bo nie jest to kolejny smutny, nudny i trudny film o stanie wojennym, oj nie!

Życzę sobie w Nowym Roku więcej takich trafionych seansów.
M.

PS: "Mała Moskwa" też jest godna polecenia, baardzo. Pamiętam jak kręcili na początku mojego mieszkania we Wrocławiu sceny do niej, na charakterystycznym Księżu Małym - gdzie wtedy chodziłam piechotą do pracy. Pewnego mroźnego poranka na swojej drodze napotkałam bramę z gwiazdą czerwoną... prze którą musiałam przejść by dotrzeć na miejsce. Było to trochę, jak przeniesienie się do innych czasów... Nagle zniknęły samochody, tabliczki z bloków, wszystkie oznaki współczesności ... było pusto, zimno, wojskowo i lekko przerażająco. Może mam jeszcze gdzieś zdjęcia z telefonu... poszukam

Brak komentarzy: