niedziela, 9 października 2011

DAAS & swing

Jak sobie uknułam, tak zrobiłam.
Maleńka sala POLONIA w DCF. Pierwszy raz byłam zadowolona, ze siedzę w drugim rzędzie. Klimat fajny, przyjemny, mało ludzi (co dla mnie jest ok, choć marketingowo to nie za bardzo).
Zasiadłam, na początek dwa zwiastuny filmów: które zapewne będzie można obejrzeć DCF. Przepis na miłość- francuska komedia o dwojgu nadwrażliwych ludzi. Film bodajże nakręcony przez twórcę Amelii oraz Żelaznej Damy z Meryl Streep - no toto koniecznie!!! Nie było reklam!!
No i film...
Zdjęcia dla mnie bardzo fajne, podkreślają mistyczno-magiczny klimat panujący w filmie. Piękne wnętrza i plenery. Miedzy innymi Zamek Książ, Wojanów, Lubiąż, Wrocław. No a historia... Porywająca nie była, ba! nawet momentami brakowało jakiejś dynamiki, bo zaczynałam się nudzić. Jednak aktorsko według mnie ciekawie. Chabior i Gonera - jakby jeźdźcy Apokalipsy - lekko przerażający; Chyra - zagubiony, niewierny, prześladowany; Bonaszewski - poruszony chorobą zony, chcący dociec prawdy o Franku, skonfundowany obrotem sytuacji; Łukaszewicz - jako Frank z subtelną tajemnicą w oczach i sposobie bycia oraz mała rola powiedziałabym komediowa - Danuty Stenki. Czegoś mi w tym filmie jednak parkowało. Na samym początku, pomyślałam, że będę się bała, że duchy, że jakieś nieopisane straszne coś tkwi w tym DAAS, jednak szybko to wrażenie minęło, pomimo nieodkrytej istoty owego DAAS. I może ten pierwiastek grozy to ta przyprawa, której brakuje scenariuszowi. Ogólnie rzecz biorąc film nie był zły, a historia okazała się uniwersalna, wszak uwikłanie w układy, bardzo przystaje do dzisiejszej rzeczywistości.

To się rozpisałam. :)
Czas na rogaliki z powidłami i herbatę. W końcu dochodzi 5 o'clock.
M.

PS. W Sieście właśnie słucham Duetów Tonyego Bennetta, zresztą cały tydzień była to płyta tygodnia w RAMie. Piękne swingowe melodie wyśpiewywane ze współczesnymi pop gwiazdami bardzo przypominają mi cudo, które kiedyś piłowałam na kasetach magnetofonowych. Duety Franka Sinatry. To były czasy :)

Energetyczny Tony:



i Frank



i na koniec Frank & Tony



Oj mogłabym tak długo. Chyba zamówię tą płytę u Mikołaja.. w sumie już pora.

Brak komentarzy: