sobota, 8 stycznia 2011

Przesterowana.

Nie mogę się ostatnio zebrać do napisania czegokolwiek.
Są dwa hipotetyczne powody takiego stanu rzeczy.
1. Życie wewnętrzne podupadło i siano się w głowie zadomowiło
bądź
2. Życie zewnętrzne pędzi tak, że nie mogę pozbierać myśli.
Dla własnego dobrego samopoczucia obstaję przy drugim.

Siła jest, humor też. Szkoła w weekendy i w końcu wróciłam do pracy. Póki co nie tracę ducha i wierzę że uda mi się tam wytrwać do lepszego jutra, choć "im dłużej tam jestem, tym bardziej nie wiem co tam robię" - jak słusznie Ktoś (pozdrawiam Ktosię)zauważył, to chyba parafraza przemyśleń Mistrza Zen - Kubusia Puchatka. W każdym razie tak czuję ten dziwaczny stan w świecie gdzie nie wiem jakie są plany, jakie zamiary, jakie oczekiwania, jaka moja rola, jakie jutro i kiedy uda mi się wyplątać z tej wysysającej energie, ograniczającej pułapki. Na szczęście chyba Ktoś grzebiąc w mej cielesnej powłoce, zdrowo mnie przesterował. Pomimo dość marnych okoliczności przyrody w pseudo "zarabialni pieniędzy" energia mnie rozpiera. Ciekawe na jak długo wystarczy mi prądu by tak intensywnie wszystkiego działać. Póki co radosna chęć gości w mej głowie i owładnęło mną lekkie szaleństwo imprezowe. Stale mnie ciągnie by gdzieś wyjść potańczyć, posłuchać muzy, posiedzieć do nocy. Niebo mnie ostatnio wciągnęło swoim klimatem. Nie umiem określić w jakim wieku jest brać odwiedzająca ten lokal... grunt, że miło się w nim spędza czas, leci fajna rockowa muza, są mili barmani, smaczne tosty, wygodne kanapy i nie ma dymu. Na pewno tam zagoszczę w niedalekiej przyszłości, jak tylko uda się zmontować rozrywkową ekipę ... a z tym bywa kłopotliwie, ale to inna historia.
Chyba naprawdę mam lekki zakręt... jak pies spuszczony ze smyczy - w końcu mogę pobiegać.
Przesterowana pojedyncza kobieta z zamiłowaniem szwendająca się po knajpach.
Chyba mnie nawiedził kryzys wieku średniego... albo jem za dużo marchewki jak Wiadomokto.

M.

PS. Właśnie zdałam sobie sprawę, że do prawdziwego kryzysu brakuje mi tego bym zaczęła polować na młodych chłopców. Póki co się ustrzegłam ... ale kto wie ... może każdy będzie miał kiedyś i taki etap. Szczególnie bywając w Niebie. ;)

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

młodzi chłopcy... mniam!

M. pisze...

O! Jakiś smakosz się odezwał!

Marta pisze...

Hmm...to ja niby kryzys przechodzę;)

M. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
M. pisze...

No niby :) Ale Ty jesteś ode mnie młodsza... to mój pogląd :)

Magda Kiełbowicz pisze...

Hehehehehehe :-))))