wtorek, 11 stycznia 2011

Będąc kobietą niesparowaną ...

Będąc kobietą niesparowaną, pogodzoną z rzeczywistością (ale w pozytywnym słowa znaczeniu), aczkolwiek nie planującą dalszego życia w stanie pojedynczym postanowiłam skorzystać z negowanego przeze mnie,acz niesprawdzonego sposobu szukania "przyjaciół płci odmiennej" - czyli pewnego sympatycznego portalu.
Weszłam zatem do owego sklepu z ludźmi i utworzyłam coś w rodzaju własnej wizytówki - aczkolwiek nie zachwalałam swoich niewątpliwych zalet, a jedynie opisałam rzeczywistość (przynajmniej taką jak ja widzę ja). Wrzuciłam dość enigmatyczne zdjęcie i ... nie ukrywam z pewnym poddenerwowaniem i zaciekawieniem oczekiwałam cóż się będzie działo...
Oj działo się i dzieje, chyba dość dużo - nie znam przeciętnej statystycznej ilości kontaktów, lecz znam już średnia wieku potencjalnych zainteresowanych - jakieś 40 lat. No ale cóż tam wiek... można być młodym duchem ... niemniej nie tutaj. Raczej trafiają mi się Panowie zwani roboczo "wieśkami" lub "ziutkami"zwykle wąsaci, zaniedbani, chyba zagubieni. Legitymują się zdjęciem na kanapie z kawałkiem stołu z bieżnikiem, albo z wypchanym zwierzem w tle, przy piwie, z jakimś chwytliwym widoczkiem morza w tle, albo w ogóle nie maja zdjęcia okrywając twarz pod ogólnym avatarem (takim zadowolonym brunetem). Ślą zdjęcia (sprzed 10 lat)przy pierwszej próbie kontaktu, albo błagają o numer telefonu, proponują z góry seks, bądź wpraszając się delikatnie na obiad, puszczają oczka, bo nie wiedza jak zagadać. Jest jeszcze cała masa gogusiów - zakochanych w sobie paniczów z zestawem fotek od profesjonalnego fotografa, bądź z uwielbieniem prezentujący swoje umięśnione ciało w figurach dowolnych. Na szczęście tacy do mnie nie piszą.
Taaa ... mniej więcej tak to wygląda.
I co ja na to?? Najpierw zaczynam się śmiać ... a potem ogarnia mnie jakiś smutek ... że tylu nas tam, że pozostało jedynie poszukiwanie miłości w takich "sklepach", bo marne szanse spotkania jej w realnym życiu. Bo praca zajmuje, bo ludzie nieśmiali, bo nie ma znajomych, albo są zajęci rodzinami, bo dusi brak wiary, że samemu też można przeżyć życie ciekawie, bo za bardzo się przez to staramy. Już dziś - po kilku dniach obecności tam wiem, że nie jest to miejsce dla mnie. Nawet nie zakładałam, że spotkam tam miłość, ale i znajomości internetowe z podtekstem są dla mnie nie do przełknięcia. Wiem jak bardzo złudny jest obraz człowieka wspierany aurą tajemniczości jaką daje nam komunikator. Wiem jak bardzo rozczarowujące potrafi być spotkanie z osobą z wirtualnego świata i wiem jak bardzo można kogoś zranić brakiem akceptacji pojawiającym się przy zderzeniu zreczywistości z wykreowanym w głowie obrazem. Mądrze się mówi, że nie ważny jest wygląd, lecz ja czuję coraz bardziej, że wagę ma dla mnie pierwsze wrażenie - na które składa się właśnie cielesność, ale i sposób reagowania, tembr głosu,mowa ciała, zapach ... Internet daje nam tylko słowa, które mogą być pisane przez kogoś innego, bądź nieszczere. Odziera te słowa z całej ważnej otoczki tworząc pole do działania dla wyobraźni. Pewnie są ludzie którzy umieją to oddzielić, są też tacy (a między nimi ja) którym to nie odpowiada, bo od razu nadbudowują na słowach odpowiednie schematy, które potem strach zweryfikować w rzeczywistości. Ja się boję spotkać z obcym mężczyzną - nawet w miejscu publicznym. Boję się, bo może mi się coś stać... ale też boję się, że ten człowiek nie spełni moich oczekiwać, że będę zawiedziona, bo dostałam w "sklepie" nie to czego pragnęłam. Rozczarowania się boję.
Pozostaje mi więc pilnie ale bez napięcia, się rozglądać wokoło, by nie przegapić szansy uśmiechnięcia się do kogoś, kto możliwe, że zostanie już na dłużej, albo na zawsze. Taki Wojciech M. na przykład... ;)
Bądź nasłuchiwanie odgłosu pazurków psa Sąsiada z góry, z nadzieją, że może kiedyś odważy się na parę słów więcej niż "dzień dobry"... Sąsiad, nie pies (bo pies mnie uwielbia;)
I to mi odpowiada. I z tym niespiesznym oczekiwaniem na nowe i świadomością, że co jeszcze ma się wydarzyć w moim życiu to się zdarzy - czy będę za tym nieprzytomnie goniła, czy poczekam w spokoju na rozwój wypadków - mi dobrze.
Tak sobie myślę, że to pewien rodzaj gotowości na zmiany. :)

M.

PS: Pobędę jeszcze trochę na tym portalu - bo może ciągle za mało wiem o nim i o sobie na nim, i o nich na nim... (a poza tym, typowo polskim zwyczajem - jak zapłaciłam to wykorzystam do końca ;)

PS: Tak czytam te opisy i zaczynam stwierdzać,ze normalność, jest najrzadszą i najbardziej zarazem pożądaną cechą u ludzi obu płci ....
Ciekawe czym ona jest? Póki co uznawałam normalność za powszechnie występujacą zwykłość i przeciętność ... ale może się mylę

4 komentarze:

Tomaszowa pisze...

Jaka piękna, wzruszająca notka. Wątek sąsiada szczególnie mnie zajął ;-) Oraz wzmianka o Wojciechu M.annie??? ;-)))

zielone-buty pisze...

:) pobądź, może wydarzy się coś dobrego

M. pisze...

@Tomaszowa - no nie Mann - jestem trochę bardziej prozaiczna :) Obniż znacznie pułap wiekowy (nawet ponizej mojego) i odszukaj pewnego młodego popularnego aktora z Wro. Spotkałam go ostatnio w spożywczaku ... był chyba z mamą, wiec nic straconego :D

@zielone-buty - witam Nową czytelniczkę, pozdrawiam i pobęde :)
A co tam :)

Ivt pisze...

Wiesz, Normal's overrated ;)
a tak serio, jestes tam z ciekawości a nie z konieczności czy desperacji. A więc baw się :) Kto wie...