piątek, 24 września 2010

Złoty początek jesieni.

Piękna jesień przyszła.
Oby długo z nami została. Chłodna wieczora bryza orzeźwia po wygrzewaniu się w ostatnich gorących promieniach słońca. Kolorowe liście na drzewach i pod stopami. Rześkie poranki. Rosa. Babie lato. To lubię!
Trochę poprawia mi się humor. Widać delikatne przejaśnienia na burzowym niebie mojego zdrowia. Zobaczymy co będzie dalej. Aż boję się głośno myśleć, ze to już koniec kłopotów, by nie wywoływać z kąta licha z kolejnymi problemami.

Miałam miłych i bardzo uczynnych gości na początku tygodnia. Dzięki czemu czuję się zaopiekowana i dopieszczona. Szkoda, że SuperBrat z SuperBratową i SuperJadzią zagrzali u nas miejsca na tak krótko, ale takie prawa wakacji.
W drogę oglądać świat, a nie zapuszczać korzenie, trzeba. :)

Jutro szkoła. Musze się tam jakoś doczłapać i wytrzymać. Zacisnę zęby i dam rade, a co!

A teraz nabieram sil, by wyjść z domu i zaczerpnąć słońca.

M.

4 komentarze:

Tomaszowa pisze...

Jak było? Jak było? Jak??? :))))

M. pisze...

W szkole, czy na słońcu?? Na słońcu już zapomniałam ... bo dziś pada.
A w szkole dałam radę i było sympatycznie, i rozumiałam co do mnie mówią... tylko ludzie jacyś tacy z dystansem do innych i bez dystansu do siebie. Zobaczymy co będzie dalej ... pierwsze koty za płoty :)

Mała Mi pisze...

Oj kochana... przeterminowany ten Twój wpis ;p gdzie ta pogoda?? Deszcz, deszcz i jeszcze raz deszcz! ;)

Mam nadzieję, że Twoja choroba też jest już przeterminowana :P

Miłego wieczoru!

M. pisze...

No przeterminowany od dwóch dni leje, choroba bardzo powoli się wynosi, więc nie ma póki co o czym pozytywnie pisać.
Pomyślę jeszcze :)