środa, 26 czerwca 2013

Dawid Podsiadło - Comfort and happiness


Patrzę na tego młodego chłopaka... i przypomina mi się Liceum. Pewien szczególny utalentowany Ktoś. I nachodzą mnie pytania. Może gdyby trafił wtedy na odpowiednich ludzi, miałby dziś na koncie taką płytę?? Może. A może to były inne czasy i indywidualizm, w rodzącym się dopiero showbiznesiku - nie miałby racji bytu. Może. Na szczęście - podobno -  muzyka z serca zawsze się obroni. On idzie teraz swoja drogą, chyba taką jakiej chciał, co mnie bardzo cieszy. A ja wspominam dawne czasy, ten sposób bycia, konsekwencję w działaniu, wierność przekonaniom, miłość do muzyki, oryginalność zainteresowań i poglądów. Wierzę,że jest taki do dziś! I zasłuchuję się w płycie Dawida. Dla mnie jest ona tą własnie młodzieńczą niezależnością. Jest prawdziwa. Jest świeża, a sprzed lat.
Świetnie, że nie zrobili z wrażliwca papki dla mas, choć paradoksalnie masy go kochają!
Ja poproszę o więcej!
M.

2 komentarze:

Honia pisze...

Wiesz, że miałam podobne skojarzeni? :)
Płyty jeszcze nie słuchałam ale ciekawa jej jestem bardzo.

KassWarz pisze...

sama jestem w lekkim szoku, że jego płyta tak bardzo mi się spodobała, że mimo iż był w programie typowo komercyjnym potrafił nagrać coś tak dobrego, że aż dziw bierze, że mimo iż uwielbiają go masy to komercją nie trąci według mnie w ogóle,
oby więcej takich artystów:)