sobota, 17 kwietnia 2010

rzeczone jutro ...


Słońce dopisało. Po kinie - pełnym smoków, pachnącym obiedzie i stwierdzeniu, że Młody Człowiek, choć bardzo "niewyraźny", to jednak do spaceru chętny niebywale, udaliśmy się na krótką przechadzkę przez miasto.
Żałobne flagi łopoczą na wietrze, płoną znicze. Poza szmerem rozmów, szumem przejeżdżających aut i śpiewem ptaków - dziwna, smutna cisza. A wokoło liście się klują zielone ... Pierwsze motyle przysiadają na chodniku ... Kwitną forsycje, stokrotki, żonkile, tulipany, bratki ... obsypuje się już powoli kwiecie z drzew ... Białe chmurki pasą się spokojnie na błękicie nieba nieskażonego żadną podejrzana chmurą pyłu ... Dzieci się śmieją, zakochani całują ...
Przyroda rozkwita, życie goni do przodu ... Pomimo.



Ja wyczekuję w napięciu poranka, by sprawdzić, czy Młody Człowiek obudzi się w pełni sił, czy też choroba nas zmusi do siedzenia w domu. Ot taka zagadka.

M.

PS. Po filmie zastanawiam się, czy nie kupić dziecku takiego fajnego, skórzastego, czarnego smoka rasy: Nocna Furia. Może by i mnie kiedyś tak przewiózł pomiędzy chmurami. Ech!

2 komentarze:

Tomaszowa pisze...

Magda, robisz PRZEPIĘKNE zdjęcia. Brak mi słów.

M. pisze...

Dziękuję. Cieszę się, że się podobają. :)
... no żeby Tobie brakło słów!?