czwartek, 8 grudnia 2011

Szpieg i ogórkowa.

Wieki nie byłam w kinie. Już zaczynałam tęsknić - nie żartuję! Domowe kino to nie to samo. No chyba,że kiedyś zarobię wielkie pieniądze i stworzę sobie własną salę kinową. Ech... marzenia ... Póki co.. jednak pozostaje wyjście do kina ogólnodostępnego - co jak wiadomo też ma swoje uroki.
Dziś spontanicznie wybrałam się na Szpiega. Obsada świetna, szczególnie w głównej roli - Gary Oldman. Brutalny,zagmatwany świat szpiegów brytyjskiego MI6, niedostępny dotąd naszym oczom. Bardzo ciekawe, zaskakujące zakończenie z, o dziwo, wątkiem melodramatycznym, Film lekko długawy, ale jednak trzymający w napięciu. DCF - pełen ludzi - bo bilety w środy mają bardzo zachęcająca cenę ...
Już mnie korci by się wybrać ponownie.
No ale kiedy to nastąpi ...
Na pewno natomiast, i to szybko, wybiorę się ponownie na zupę ogórkową, barszcz ukraiński, dyniową, czy co tam będą mieli ... do budki z wegetariańskim jedzeniem na Jarmarku świątecznym. Ceny przystępne, obsługa przemiła no i PYCHOTA!!!
Szkoda, że trochę padało.
Choinka wczoraj zabłysła, migocą lampki na latarniach. Czas się wybrać na miasto z aparatem i spróbować uchwycić niepowtarzalny klimat. Choć bez gwaru rozmów, zmarzniętych dłoni i nosa, aromatów potraw i grzanego wina to nie to samo. Ale może za jakiś czas chociaż obraz przywoła unikatową atmosferę.



M.

Brak komentarzy: