sobota, 23 lipca 2011

Ogarnąć ...

Dawno mnie nie było ...
Życie mnie jakoś pochłonęło, połknęło, przeżuło i wypluwa powoli po kawałku.
Odkąd wyjechał Młody Człowiek obiecuję sobie wiele, robię niewiele... A jeśli jednak czynię cokolwiek, to nie jest to bynajmniej to co sobie zaplanowałam.
Zdarzyło się wiele rzeczy... Zdążyłam dopisać do metryki kolejny rok życia z której to okazji dostałam najbardziej zaskakujący i poruszający prezent w swoim życiu (ale o tym napiszę kilka słów przy okazji jego realizacji), odbył się niespodziewany, acz piękny i romantyczny Ślub M., za mną wiele godzin rozmów, wiele gestów, doświadczeń i nowej wiedzy o sobie, za mną karczemne awantury i porywy "serca", za mną wizyta w mieście i domu mojego minionego szczęścia rodzinnego, trwają Nowe Horyzonty - które w tym roku zupełnie chyba odpuściłam.
Tyle zdarzeń, rzeczy i chwil, a ja nie ogarniam świata, nie mam weny, nie piszę jakbym nie chciała zapamiętać - choć jednak chcę. Aparat leży w szufladzie, niewiele wychodzę sama, niewiele jestem sama - nie chłonę tak zachłannie świata wkoło. Jakaś niemoc mnie dopadła, choć uśmiech raczej gości na mojej twarzy. Może za jakiś czas zrozumiem. A może potrzebuję jakiejś dyscypliny - czyli chyba powrotu Młodego Człowieka - bo sama siebie zdyscyplinować nie potrafię. A może po prostu tak odpoczywam od codziennej rutyny.
Właśnie! Już za niecały miesiąc - mam nadzieję - odpocznę w leśnej ciszy. Od 2 lat nie byłam na wakacjach ... organicznie czuję potrzebę oderwania się od codzienności gdzieś wśród mchów, piasku, zieleni i wody. Czekam więc... coraz bardziej niecierpliwie coraz rozpaczliwiej na wyjazd w moje miejsce. I wszystko mi jedno, czy będzie padać, czy słońce będzie grzało. Chcę do lasu, nad morze, do Brata, do przyjaciół, do rodziny. Tam odpocznę, a może wtedy ogarnianie świata przyjdzie łatwiej...
Zobaczymy. Idę wcinać leczo. Wyszło rewelacyjnie. Smakuje latem. Szczególnie dobrze po tych jesiennych dniach ze ścianą deszczu za oknem.
Mniam!
M.

PS: Ostatnie dwa tygodnie wałkuję cała dostępną na tubie twórczość George'a Michaela (no co ja zrobię, że go uwielbiam).
Dziś jednak ku pamięci młodej, zdolnej, zagubionej kobiety, która zakończyła podróż po ziemi, zabrzmi jej muzyka. Smutne to. Niech odnajdzie gdzieś tam spokój.



Okropny ten weekend, trudny i smutny.

Brak komentarzy: