niedziela, 29 grudnia 2013

Kamerdyner.

Odradzano mi ten film, a jednak poszłam.
Bilety wygrane w radio, więc łatwiej popełnia się ewentualny błąd. :)
Co o nim myślę? Ten film to oczywista laurka dla  czarnoskórej części amerykańskiego społeczeństwa, wystawiona za ich walkę o równe prawa do funkcjonowania w społeczeństwie od czasów pracy na plantacji bawełny, po prezydenturę Obamy. Mnie to zupełnie nie przeszkadza, bardziej zastanawiała mnie taka ilość gwiazd na minutę filmu, ale to też jakoś zniknęło w trakcie oglądania.  Do tej pory jakoś nie zdawałam sobie sprawy, że jeszcze tak niedawno temu, czarnoskórzy w stanach traktowani byli gorzej niż zwierzęta - i tutaj film zrobił swoje. I dlatego też rozumiem, po co powstał. Żadne to arcydzieło, raczej ciekawy materiał na serial, jednak nie skreślam go zupełnie. Podobał mi się, tak na raz.

Brak komentarzy: