Pomyślałam dziś, przesiadując jak zwykle w poczekalni w przychodni, że jeśli to wszystko będzie się tak beznadziejnie ciągnęło jeszcze dłużej niż miesiąc... to chyba powinnam zainwestować i ufundować tam własne krzesło - całkiem jak w teatrze.
Przynajmniej byłoby wygodne!
M.
PS. Idę na rekord. Tytuł Królowej najdłużej wlekących się powikłań pooperacyjnych będzie niewątpliwie mój!
2 komentarze:
czekaj, czekaj...ja lecę za Tobą- prawie 3 miesiące po operacji, a ja nadal często podwójnie widzę (powikłanie)hm...choć już pozytywnie to widzę:)
Oj to przede mną lecisz ... z tym, ze ja nie funkcjonuję niestety normalnie z powodu dziury w brzuchu, którą mam już prawie drugi miesiąc, szlag by to!
Prześlij komentarz