Obudziłam się o 8 rano przyjemnie wyspana. Za oknem słońce i ślady porannej mgły. Otwieram okno i opiewa mnie rzeska bryza. Ach! Wdycham zachłannie zapach wiosny. W domu cisza i porządek. Nic mnie nie goni. Takie właśnie chwile lubię najbardziej. Teraz tylko gorąca herbata, jakaś pyszna kanapka i chyc do łóżka na godzinkę jeszcze poczytać.
Rzut oka do lodówki. Cóż tam mamy? Pieczona pierś indyka z obiadu, awokado, kiełki lucerny. Ooo śmietankowy almette! Nabiału prawie nie jadam - ale dziś zrobiłam wyjątek. W chlebaku świeża bagietka. Idealnie! W moment powstała kanapka jak z obrazka. Lekko, naprawdę minimalnie podrasowalam ją majonezem - nie wiem co mnie pokusiło. Zamiast tego przydałoby się więcej lucerny lub szczypta soli ziolowej, bo mój indyk był dość suchy i delikatnie doprawiony.
I tak było pyszne! Polecam spróbować.
Miłego dnia wszystkim, którzy tu zaglądają.
niedziela, 23 lutego 2014
Kanapka z indykiem
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Ale masz fajny chlebak ze świeżymi bagietkami o 8 rano
Oczywiście :D z Lidla są wiecznie świeże :D
Prześlij komentarz